Freya v. Stülpnagel "Bez Ciebie. Wsparcie po stracie bliskiej osoby"

Tytuł: "Bez Ciebie. Wsparcie po stracie bliskiej osoby"
Autor: Freya v. Stülpnagel
Tytuł oryginału: "Ohne dich. Hilfe für Tage, an denen die Trauer besonders schmerzt by Freya von Stülpnagel"
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Liczba stron: 152
Do kupienia: talizman
Moja ocena: 4+/6

Freya von Stülpnagel to matka, która doświadczyła bólu po stracie ukochanego syna. Obecnie pracuje jako psychoterapeuta pomagając ludziom pogrążonym w żałobie. Aktywnie działa w stowarzyszeniu Osieroceni Rodzice w Monachium. Wspiera rodziny po stracie najbliższych, prowadzi z nimi indywidualne rozmowy, organizuje nabożeństwa żałobne i rocznicowe, a także przygotowuje mowy pożegnalne.

Śmierć to jedyna pewna rzecz w naszym życiu. Często na naszych oczach umierają ludzie - znajomi, sąsiedzi, przyjaciele czy rodzina. Trudno nam pogodzić się z takim stanem rzeczy. Ludzie różnie reagują na śmierć najbliższych: płacz, śmiech, ucieczka, krzyk, powierzchowna obojętność, depresja - to tylko kilka stanów emocjonalnych z pośród wielu. Każdego z nas boli strata bliskiej osoby i każdy z nas musi poradzić sobie z cierpieniem, którego doświadczamy. A co robić gdy nasza przyjaciółka lub bliska nam osoba doświadcza takiej straty? Jak powinniśmy się zachować? Na te i inne pytania odpowiada Freya von Stülpnagel w swojej książce "Bez Ciebie. Wsparcie po stracie bliskiej osoby".

Czytamy różne poradniki. O tym jak schudnąć, odnaleźć swoje prawdziwe JA, wychować dziecko, modnie się ubrać, ale rzadko sięgamy po książki, które uczą nas jak postępować po stracie bliskiej osoby. Osobiście uważam, że jest to ważna kwestia i każdy powinien przeczytać chociaż jedną taką książkę. Freya von Stülpnagel doświadczyła bolesnej starty - jej syn popełnił samobójstwo. Od tamtej pory postanowiła pomagać ludziom pogodzić się ze odejściem bliskich.
Książka pełna jest cennych rad i wskazówek. Autorka porusza takie tematy jak: żałoba, samobójstwo, śmierć rodziców, partnera lub partnerki, dziecka czy brata lub siostry. Wyjaśnia również jak radzić sobie podczas świąt Bożego Narodzenia, urodzin, Wielkanocy czy rocznicy śmierci. Wspomina również o rytuałach, które mogą mieć istotne znaczenie dla niektórych ludzi.

Śmierć zawsze będzie obecna w naszym życiu. Warto wiedzieć jak poradzić sobie z bólem po stracie bliskiej osoby lub jak wesprzeć innych. Ten poradnik pomoże nam przejść przez okres żałoby i uświadomi nam, że nasze życie nadal trwa i trzeba z niego korzystać. Polecam tę książkę wszystkim, warto się z nią zapoznać.

Za możliwość przeczytania dziękuję:
Czytaj dalej

Sylvia Browne "Karty do czytania mojej duszy"

Tytuł: "Karty do czytania mojej duszy"
Autor: Sylvia Browne
Tytuł oryginału: "My Spiritual Reading Cards"
Wydawnictwo: Studio Astropsychologii
Liczba stron: 74 karty + instrukcja
Do kupienia: talizman
Moja ocena: 5/6

Sylvia Browne jest bestsellerową autorką New York Timesa i medium sławnym na całym świecie. Regularnie gości w programach takich jak The Montel Williams Show i Larry King Live oraz w innych mediach. Jest magistrem literatury angielskiej i chce pisać tak długo, jak długo będzie w stanie utrzymać w dłoniach pióro. Sylvia jest prezesem Sylvia Browne Corporation i założycielką Society of Novus Spiritus mieszczącego się w Campbell w Kalifornii.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po otrzymaniu kart to ich pudełeczko wykonane z tektury. Jest solidne, małych rozmiarów (dzięki czemu możemy je włożyć do torebki i nosić przy sobie) i posiada piękną szatę graficzną obok której nie możemy przejść obojętnie.
Po otworzeniu pudełka naszym oczom ukazuje się naprawdę krótka instrukcja i karty. Instrukcja informuje nas o znaczeniu kart i tym jak ich używać. Krok po kroku wyjaśnia nam, że karty trzeba potasować trzy razy, a następnie rozłożyć je w kształt krzyża (wszystko dokładnie zostało opisane i nie ma opcji by ktokolwiek źle ułożył karty). Ostatnim krokiem jest wyjaśnienie co dana karta oznacza.
Każda z kart posiada Uniwersalne Prawdy i przepiękną szatę graficzną. Emanuje od nich radość, spokój i mnóstwo pozytywnej energii. W tym momencie muszę złożyć wielkie gratulacje Tomaszowi Piłasiewiczowi bo to on odpowiada za  wygląd talii.

Talia ma nam pomóc w zrozumieniu swojego życia i swojej duchowej podróży co prowadzi do odkrycia własnego JA. Kart możemy używać pojedynczo do medytacji lub wykorzystać kilka z nich do zrozumienia swojego życia. Sylvia Browne daje nam wolną rękę co do użycia talii.
Cytując autorkę: "(...) więc weź ze sobą to, czego potrzebujesz lub pragniesz, lub to, co czujesz, że jest dla Ciebie dobre... i odrzuć całą resztę. Nie pozwól niczemu i nikomu kontrolować swojego życia. Po prostu raduj się tymi kartami i zobacz jak szybko udowodnią, że są dla Ciebie idealne".

Cały czas zapoznaję się z kartami, ale już teraz wiem, że są dla mnie idealne. Karty Sylvii Browne są dla osób, które nie wiedzą co dalej zrobić, stoją w jakimś punkcie swojego życia i potrzebują pomocy. Ta talia kart może pomóc w podjęciu decyzji lub wpłynąć na nas intuicyjnie. Każdy z nas będzie interpretował karty na swój sposób i odpowiednio do swojej sytuacji życiowej. Właśnie to jest w nich piękne - swoją interpretację opieramy na tym co czujemy w danej chwili. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy wierzą w takie rzeczy, ale zawsze warto spróbować, przecież nic się na tym nie traci. A nuż się uda i karty pomogą nam podjąć decyzję? Polecam Wam je gorąco!

Za możliwość zapoznania się z kartami dziękuję:
Czytaj dalej

5 filmów w moim wieku

Przeglądając wasze blogi, natrafiłam na ciekawy tag u Sylwuch i postanowiłam, że również wezmę w nim udział. Pomysłodawczynią tego przedsięwzięcia jest Roztargniona sowa



Na czym polega tag? Otóż trzeba wypisać 5 filmów, które są w Twoim wieku. Następnie trzeba wkleić powyższy obrazek i zaprosić innych bloggerów do zabawy. Ja, podobnie jak Sylwuch nie będę zapraszała nikogo z osobna, ale wszystkich odwiedzających bloga :) 
Urodziłam się w 1994 roku więc przedstawię Wam 5 filmów, które oglądałam i lubię.

1. Panna z mokrą głową, reż. Kazimierz Tarnas 

Film jest adaptacją powieści Kornela Makuszyńskiego. Mam sentyment do starego polskiego kina. Filmy te mogłabym oglądać i oglądać i tak bez końca. Oglądałam "Pannę z mokrą głową" wiele razy jednak nie dane mi było przeczytać książkę (co za wstyd!). Jest to zabawna i pełna uroku historia o Irence, której ojciec ginie przywalony dębem, a matka choruje. Dziewczynka postanawia wyruszyć po pomoc do mieszkającej w stolicy znajomej hrabiny Opolskiej. Bardzo podoba mi się aktorka, która grała Irenkę - Paulina Tworzyańska - niezapomniana twarz. Lubię takie filmy, które przypominają mi o dzieciństwie i wnoszą ten piękny starodawny klimat.

2. Forrest Gump, reż. Robert Zemeckis

Chyba nie znam takiej osoby, która nie słyszała Gumpie. Film jest oparty na powieści o tym samym tytule Winstona Grooma. Po raz kolejny czuję wstyd gdyż oglądałam film, a książki nie czytałam. 
Film opowiada o chłopcu z niskim ilorazem inteligencji i z niedowładem kończyn, który staje się miliarderem i bohaterem wojny w Wietnamie. Jest to urocza, pełna nadziei, ale również smutna historia. Nie wyobrażam sobie tego filmu bez Toma Hanksa, który zagrał bardzo wiarygodnie. 

3. Król Lew, reż. Rob Minkoff, Roger Alles

Pamiętacie ten upadek Mufasy? Czy Wam też kręciła się łza w oku? A może poryczeliście się jak bóbr? "Król Lew" to 32 pełnometrażowy film Walta Disneya oraz pierwszy w którym nie występuje ani jedna postać ludzka. Zawsze jak słyszę hasło: Król Lew to słyszę piosenkę "Can you feel the love tonight" i rozpływam się jak małe dziecko. Filmy ze studia Walta Disneya (oczywiście te starsze) oglądałam jak szalona, ale chyba nie tylko ja. W filmie mamy masę zwierząt jednak uwielbiam przezabawną dwójkę - Timona i Pumbę. Nie mam pojęcia jak wyglądałby ten film bez surykatki i guźca, którzy rozśmieszali mnie do łez. Zdecydowanie jeden z najlepszych filmów z dzieciństwa.

4. Anioły na boisku, reż. William Dear

Jest to amerykański film familijny, który podbił moje serce wiele lat temu. Film opowiada o chłopcu z domu dziecka, który kibicuje drużynie baseballowej. Niestety grają oni słabo. Chłopiec modli się, żeby jego drużyna wygrała puchar. I tak oto staje się cud, gdyż jego modlitwy poskutkowały, a zawodnikom na boisku pomagają... Aniołowie. 
Szczerze mówiąc nie wiem co urzekło mnie w tym filmie. Może wiara chłopca w Anioły? Jego smutny los? Przezabawny kolega głównego bohatera? Naprawdę nie mam pojęcia. Jednak uwielbiam ten film za wiarę jaką niesie. Bo nawet jeżeli jest źle trzeba mieć ten cień nadziei, że będzie lepiej.

5. Leon Zawodowiec, reż. Luc Besson

Film opowiada o relacji między dwunastoletnią dziewczynką a zawodowym mordercą. 
Ojciec Matyldy zajmuje się przechowywaniem "brudnego" towaru. Policjanci-zabójcy zauważają ten fakt i mordują całą rodzinę. Na szczęście Matyldy nie było wtedy w domu. Dziewczyna od razu kieruje się do drzwi swojego sąsiada - Leona płatnego zabójcy. Leon niechętnie postanawia zająć się dziewczyną. Tak rodzi się między nimi przyjaźń. Matylda uczy się zawodu "sprzątacza" i pragnie pomścić śmierć swojego braciszka.
Ciekawy i momentami zabawny film. Świetna rola Jean Reno i Natalie Portman. Czasami lubię obejrzeć film akcji, a "Leon Zawodowiec" taki jest. Idealny film na odmóżdżenie.

Oprócz wyżej wymienionych filmów powstały również inne, które oglądałam lub chcę obejrzeć. Postanowiłam, że je Wam przedstawię:
Oglądaliście któryś z filmów? Podobały Wam się? Może podejmiecie się wyzwania i przedstawicie filmy z Waszego roku urodzenia? Jestem ciekawa Waszych zdań :)
Czytaj dalej

Eric-Emmanuel Schmitt "Tektonika uczuć" i Charlaine Harris "Czysta jak łza"

Tytuł: "Tektonika uczuć"
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Tytuł oryginału: "La tectonique des sentiments"
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 100
Moja ocena: 5-/6

Richard i Diane są w sobie szaleńczo zakochani i wkrótce zamierzają się pobrać. Chociaż... może nie tak szaleńczo, jak się wydaje. A z tym ślubem to też nic pewnego...
Tak naprawdę, to myślą o rozstaniu. Czego oni właściwie chcą?*


"Tektonika uczuć" to kolejna świetna książka Schmitta. Autor nawiązuje do tektoniki płyt czyli przemieszczania się płyt litosfery, zderzania, ocierania co w końcu prowadzi do oddalania się kontynentów, wybuchów wulkanów czy trzęsień ziemi. I podobnie jest z naszymi uczuciami. Schmitt przestrzega nas przed igraniem z uczuciami i manipulowaniem gdyż możemy odnieść odwrotny skutek od zamierzonego. Jednocześnie ta opowieść uczy jak kochać. Pokazuje nam co to nienawiść, miłość i kłamstwo; jak trudno jest kochać i być kochanym. Ta historia jest wręcz wyjęta z rzeczywistości. To prawda jaką autor chce przekazać czytelnikom - niby banalna, a jednak zachwycająca i oryginalna. Kolejne, pozytywne zaskoczenie - polecam.

*opis pochodzi z okładki książki

Tytuł: "Czysta jak łza"
Autor: Charlaine Harris
Tytuł oryginału: "Shakespeare's landlord"
Wydawnictwo: Znak
Liczna stron: 264
Moja ocena: 3-/6

Lily Bard unika towarzystwa i strzeże mrocznej tajemnicy z przeszłości. Kiedy nie sprząta cudzych domów, trenuje karate. A odkąd znalazła zwłoki Pardona Albee, wszyscy kojarzą ją z brudną robotą wszelkiego rodzaju. Czy szuflady nocnych stolików i kosze na śmieci kryją w sobie wystarczająco informacji, by Lily odkryła, kto naprawdę sprzątnął Pardona?*

"Czysta jak łza" to moje drugie spotkanie z Charlaine Harris i ponownie nieudane. Pierwsza część serii kryminalnej o Lily Bard w ogóle mnie nie zaskoczyła, ale wręcz nudziła. Czekałam na dreszczyk emocji, nagłe zwroty akcji, nieprzewidziane wydarzenia i nic. Jedyną rzeczą, która podobała mi się w książce to fakt, że Lily trenuje karate i jest odważną kobietą po przejściach. Liczyłam, że będzie to dobry kryminał, że w końcu moje zdanie o autorce się zmieni, ale niestety przeliczyłam się. Dochodzę do wniosku, że książki Harris nie są dla mnie. Przeczytałam tę powieść najszybciej jak mogłam biorąc pod uwagę fakt, że nudziłam się jak małe dziecko na mszy. Zdecydowanie nie polecam, no chyba, że lubicie paplanie o wszystkim i o niczym.

*opis pochodzi z okładki książki
Czytaj dalej

Artur Barciś, Marzanna Graff "Rozmowy bez retuszu"

Tytuł: "Rozmowy bez retuszu"
Autor: Artur Barciś, Marzanna Graff
Tytuł oryginału: "Rozmowy bez retuszu"
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Liczba stron: 220
Moja ocena: 5+/6

Pewnie większość z Was kojarzy Artura Barcisia z rolą Tadeusza Norka w "Miodowych latach". Natomiast ja słysząc Artur Barciś widzę Wasylko w "Znachorze". Czemu akurat "Znachor"? Może dlatego, że uwielbiam stare, dobre polskie kino; może dlatego, że tą rolą wbił mi się w pamięć jak tabliczka mnożenia? Tego nie wiem, ale jestem pewna, że Artur Barciś to zwykle niezwykły człowiek.

Świat stanął przed nim otworem 12 sierpnia 1956 roku w Kokawie pod Częstochową. Wyglądem nie przypominał Al Pacino, ale chudego, niskiego i słabego chłopca, który boi się starszych kolegów. Patrząc na tego chłopca nigdy byście nie pomyśleli, że stanie się kiedyś bardzo utalentowanym i sławnym aktorem. A jednak miał w sobie wiele determinacji, pasji i odwagi by stawić czoło przeciwnościom losu. Jego talent ujawnił się już w zerówce gdzie Pani sadzała go na krzesełku i prosiła by czytał rówieśnikom bajki. Już wtedy przyciągał uwagę, intrygował i sprawiał, że chciało się go słuchać godzinami. Będąc starszym chłopcem brał udział w konkursach recytatorskich i robił to z wielkim powodzeniem. Drogę do kariery aktorskiej rozpoczął w Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. To tam zaczęła się jego wielka przyjaźń z Darią Trafankowską. Uczył się pod okiem wielkich aktorów, m.in. Ewy Mirowskiej, Jadwigi Chojnackiej, Olka Trąbczyńskiego czy Grażyny Dyląg.
Rok 1981 był przełomowym rokiem w życiu Artura Barcisia - to właśnie wtedy pojawiła się propozycja zagrania w "Znachorze". Jego kariera potoczyła się błyskawicznie. Grał w teatrach, występował w telewizji i w końcu pojawiła się słynna rola Norka w "Miodowych latach". Jednak na tym nie poprzestał. Nadal raczy widzów dużą dawką emocji i wrażeń.

"Rozmowy bez retuszu" to wywiad rzeka. Już na samym początku widać, że Artur Barciś i Marzanna Graff znają się i czują swobodnie w swoim towarzystwie. Aktor nie raz zbaczał z głównego tematu rozmowy gdy nagle przypominało mu się coś ciekawego. Pani Marzanna po wysłuchaniu ponownie naprowadzała go na główną drogę, którą szli ramię w ramię. Muszę przyznać, że pani Graff zadawała bardzo ciekawe pytania - jestem pod wrażeniem jej pracy. Miłe dla oka były fotografie ze zbioru Barcisia, które pojawiały się co jakiś czas w książce.

Wiecie co mnie zachwyciło w Arturze Barcisiu? Jego odwaga, determinacja i walka o marzenia. Nie poddawał się w kryzysowych sytuacjach - brnął do przodu i walczył. Jeżeli nie mógł wejść drzwiami to wszedł przez okno z pomocą przyjaciół. Od zawsze miał w sobie to "coś" co przyciąga widzów i wręcz nakazuje zatrzymać oko na dłuższą chwilę. Ten wywiad pokazał mi jakim człowiekiem i artystą jest Artur Barciś. A jest on niewiarygodnie skromny i niezwykle utalentowany. Otóż nie jest on tylko aktorem, ale bardzo dobrym tancerzem, śpiewakiem, reżyserem i pisarzem. Próbkę jego możliwości możemy znaleźć na końcu książki gdzie umieszczona jest jego bajka pt. "Trzecia nuta i część całości". Brakuje mi na polskim rynku takich aktorów jak Barciś - skromnych, pełnych pasji, wrażliwych, oddanych sztuce i przede wszystkim prawdziwych. Cenię sobie bardzo pana Artura jako człowieka i wielkiego aktora, którym niewątpliwie jest.
A Was gorąco zachęcam do zapoznania się z "Rozmowami bez retuszu" gdyż jest to godny naśladowania wywiad rzeka, który nie tylko zapoznaje nas z aktorem, ale również bawi i zapewnia świetną rozrywkę.

Za możliwość przeczytania dziękuję:


UWAGA:
Gorąco zachęcam Was do udziału w konkursie u Miłośniczki Książek. Do wygrania ciekawie się zapowiadająca powieść "Bezimienna" Hanri Magali.
Czytaj dalej

Lauren Oliver "Requiem"

Tytuł: "Requiem"
Autor: Lauren Oliver
Tytuł oryginału: "Requiem"
Wydawnictwo: Moondrive
Liczba stron: 392
Moja ocena: 5+/6

"Requiem" to ostatnia część trylogii autorstwa Lauren Oliver. "Delirium" i "Pandemonium" wywarły na mnie duże wrażenie. Z wielką niecierpliwością oczekiwałam trzeciej części. Gdy już miałam ją przy sobie to całkowicie zatopiłam się w świecie gdzie miłość uznawana jest za chorobę - nadal trudno mi wrócić do teraźniejszości.

Głusza już nie jest bezpiecznym miejscem. Władze chcą zabić każdego Odmieńca i zrobią wszystko by tego dokonać. Grupa w której znajduje się Lena radzi sobie nieźle. Jednak nagłe pojawienie się Alexa powoduje u dziewczyny mieszane uczucia, tym bardziej, że chłopak zamienił z nią zaledwie kilka słów. Do grupy dołącza Coral, która spędza z chłopakiem mnóstwo czasu. Jakby tego było mało Lena poznaje swoją matkę, która pełni ważną funkcję w Ruchu Oporu. Niedługo wszyscy mają wyruszyć na ostateczną akcję, która ma zmienić wszystko.

Moja pierwsza reakcja po przeczytaniu ostatniego słowa w książce? Zaniemówienie, szok i smutek bo to koniec historii Leny i jej przyjaciół. Jednak zacznę od fabuły, która jest zaskakująca, pełna nagłych zwrotów akcji i niesamowicie wciągająca. Nie spodziewałam się takiego rozwoju sytuacji, tym bardziej, że w książce do głosu dochodzi również Hana. Nie darzyłam jej wcześniej wielką sympatią jednak w tym tomie bardzo mi zaimponowała. Przedstawienie historii z perspektywy Hany obrazuje nam co się dzieje poza Głuszą i co planuje władza, zaś Leny to co się dzieje w Głuszy i jak bronią się chorzy na amor deliria nervosa.
Na uwagę zasługuje również wątek w którym występuje trójkąt miłosny Alex-Lena-Julian. Z dużym zainteresowaniem czytałam o rozterkach dziewczyny, jej przemyśleniach i uczuciach. Nie dość, że Lena zmagała się z własnymi uczuciami względem chłopaków to jeszcze musiała zmierzyć się z mamą, którą dopiero poznała i jeszcze starała się walczyć przeciwko władzom. To naprawdę duże obciążenie jak na nastolatkę.

Muszę zwrócić uwagę na szatę graficzną, która jest olśniewająca. Moim zdaniem dziewczyna na okładce idealnie odzwierciedla Lenę zaś inne ilustracje oddają klimat książki.
Lauren Oliver sprawnie posługuje się językiem. Jest on lekki, przyjemny w czytaniu, ale również prosty co idealnie pasuje do książki i sprawia, że jesteśmy jeszcze bardziej wczuci w powieść. Jestem pod ogromnym wrażeniem wyobraźni autorki oraz jej umiejętności manipulowania czytelnikiem. I muszę przyznać, że zakończenie książki sprawia, że krzyczę "chcę jeszcze!". Nie spodziewałam tak dwuznacznego finiszu - wielki plus za zaskoczenie.

Zburzcie mury.
W końcu o to właśnie chodzi. Człowiek nie wie, co się stanie, kiedy runą. Nie da się przeniknąć wzrokiem na drugą stronę, nie wie się, czy przyniesie to wolność, czy ruinę, porządek czy chaos. Czy będzie to raj czy zniszczenie.
Zburzcie mury.
W przeciwnym razie będziecie żyć ostrożnie, w lęku, będziecie budować barykady przeciwko nieznanemu, odmawiać modlitwy, by odegnać ciemność, i szeptać wersy pełne trwogi.
W przeciwnym razie nigdy nie poznacie piekła. Ale nie poznacie też nieba. Nie dowiecie się, co to znaczy oddychać pełną piersią, ani nie zaznacie radości latania.
Wy wszyscy, gdziekolwiek jesteście: wy w strzelistych miastach i wy w małych wioskach. Znajdźcie w sobie to, co najtwardsze, kamienne bryły, żelazne pręty i ogniwa, i wyrzućcie precz.
Umówmy się tak: zrobię to, jeśli i wy to zrobicie, teraz i na zawsze.
Zburzcie mury.*


Jeżeli czytaliście dwie poprzednie części trylogii to gwarantuję, że "Requiem" również przypadnie Wam do gustu. Tym czytelnikom, którzy jeszcze nie mieli okazji zapoznać się z serią po części zazdroszczę i współczuję, że jeszcze tego nie zrobili. Ja jestem oczarowana i polecam tę trylogię wszystkim.

*cytat pochodzi z książki "Requiem".
Czytaj dalej

Anna Drzewiecka "Ciotki"

Tytuł: "Ciotki"
Autor: Anna Drzewiecka
Tytuł oryginału: "Ciotki"
Wydawnictwo: Wydawnictwo M
Liczba stron: 152
Moja ocena: 5/6

Dzieciństwo to czas, który większość z nas wspomina z szerokim uśmiechem na twarzy. W pamięci przechowujemy stare przyjaźnie, zapach ciasta robionego przez babcię i krajobraz, którego więcej już nie zobaczymy. Pamiętamy wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Ale czy ktoś z nas poświęca uwagę swojej rodzinie? Przecież rodzina to największy skarb. Niestety często o tym zapominamy i wręcz "wyrzekamy" się jej na rzecz znajomych. Później wspominamy, tęsknimy i chcemy przywrócić jak najwięcej wspomnień o naszych bliskich. "Ciotki" to chwile z przeszłości Anny Drzewieckiej.

Kim jest Anna Drzewiecka? Wiemy o niej tylko tyle, że ma dwie córki, nie lubi kotów i wychowywała się wśród ośmiu ciotek.
Osiem kobiet różnych pod względem osobowości, zachowania i przeżyć. Tak oto poznamy ciotkę Teresę, Zofię, Wandę, Kazię, Mariannę, Janeczkę, Helenę i Lilkę. Autorka poświęciła każdej z nich rozdział w swojej sadze rodzinnej. Oprócz nich poznamy losy prababci, pradziadka, dziadka, babci i pani Róży. Odkrywamy świat i osoby widziane oczami dziecka, ale napisane przez dojrzałą kobietę. Z tych opisów bije nostalgia i emocjonalizm. Autorka z pasją naturalisty przedstawia chronologicznie swoją rodzinę. Wspomnienia pani Anny obrazują wygląd miejsc, które pamięta oraz charakter i los osób jej bliskich. Oprócz opisu członków rodziny znajdziemy również ważne symbole takie jak lipa, jabłonka czy kolejka.

"Ciotki" to powieść, którą czyta się lekko i przyjemnie. Wystarczy tylko usiąść wygodnie w fotelu i zatracić się w lekturze. Saga rodzinna Anny Drzewieckiej sprawia, że na twarzy pojawia się uśmiech i ta niezwykła lekkość i radość kiedy sami zaczynamy sięgać pamięcią do swoich przodków. Ta krótka historia przypomina nam jak ważna jest rodzina. W dzisiejszych czasach trudno znaleźć czas na cokolwiek. Autorka uświadamia nam, że warto usiąść i powspominać stare dobre czasy. "Ciotki" to powieść, którą polecam wszystkim. Jest to miły przerywnik w okresie natłoku wilkołaków, wampirów i innych istot. Gorąco polecam!

Za możliwość przeczytania dziękuję:
Czytaj dalej

Mike Dooley "Sztuka kreacji marzeń"

Tytuł: "Sztuka kreacji marzeń"
Autor: Mike Dooley
Tytuł oryginału: "Manifesting Change: It Couldn't Be Easier"
Wydawnictwo: Illuminatio
Liczba stron: 240
Moja ocena: 5+/6

W dzisiejszych czasach coraz trudniej jest spełniać swoje marzenia. Naszym priorytetem stają się przyziemne sprawy jak dobra i stabilna praca, szczęśliwa rodzina czy wykształcenie. To zajmuje dużo czasu, a chcemy jeszcze spotkać się z przyjaciółmi, pójść do kina, teatru, restauracji lub po prostu spędzić miło czas z ukochaną osobą. W tym wszystkim brakuje nam czasu na spełnianie swoich marzeń. A przecież każdy z nas czegoś pragnie, o czymś śni. Mike Dooley w swojej książce "Sztuka kreacji marzeń" uczy nas jak krok po kroku dążyć do spełnienia swoich pragnień.

Wiecie dlaczego nie jesteśmy w stanie zrealizować swoich marzeń? Ponieważ nie rozumiemy natury rzeczywistości, nie podejmujemy działań i nie doceniamy własnej wyjątkowości. Odwaga, wiara i najważniejsza rzecz działanie są podstawą do tego byśmy spełniali swoje marzenia. Mike Dooley w ośmiu rozdziałach daje nam mnóstwo rad jak krok po kroku, dzień za dniem realizować swoje pragnienia. Tłumaczy na czym polega natura rzeczywistości i prawo przyciągania. Autor uświadamia nam, że jesteśmy twórcami, którzy za pomocą myśli mogą kształtować rzeczywistość. Nic nie stoi na przeszkodzie. Cała siła i energia tkwi w nas i to od nas zależy czy ją wykorzystamy.
Zapewne nie raz myśleliście o czymś, wyobrażaliście sobie różne sytuacje, które potem stały się rzeczywistością. To jest właśnie moc naszych myśli. Jesteśmy boskimi istotami i nic nie stoi nam na przeszkodzie by realizować swoje marzenia. Mike Dooley utwierdza nas w tym przekonaniu. W swojej książce umieszcza Matrycę i uczy nas jak się nią posługiwać. Matryca pomaga nam zrozumieć swoje cele, pragnienia i rzuca światło na całą sytuację.

"Sztuka kreacji marzeń" to książka, która nie obiecuje, że nasze marzenia się spełnią. Ona daje nam rady i wskazówki jak te marzenia spełniać. To od nas samych zależy czy nadal będziemy tylko śnić czy przejdziemy do działania. Dooley w sugestywny sposób uświadamia nam jak wiele mamy możliwości na zrealizowanie swoich pragnień. Ten poradnik może pomóc spełnić Wasze marzenia. A przecież chcecie je spełnić, prawda?

Za możliwość przeczytania dziękuję:

Czytaj dalej