CzaroMarownik 2015


Niepowtarzalny i tajemniczy, w twardej oprawie z tasiemką, z kolorowym, starannie przygotowanym wnętrzem, przepełniony magicznymi rytuałami, nowinkami na temat ekotrendów i inspirującymi wskazówkami - doda magii każdej godzinie w 2015 roku! W CzaroMarowniku znajdziesz wszystko to, czego nie mają tradycyjne kalendarze: szczegółowy horoskop na nadchodzący nowy rok, kalendarz księżycowy, informacje o świętach ezoterycznych, rytuały ochronne, magiczne i zdrowotne ciekawostki, proste przepisy na pyszne i pożywne posiłki na każdą porę roku, wskazówki na oczyszczenie organizmu i przestrzeni życiowej i wiele więcej. Ze stron tego niezwykłego kalendarza dowiesz się m.in.: jak oczyszczać czakry, które amulety są najskuteczniejsze, jak wpływa na ciebie dana faza Księżyca, jakie zioła warto mieć w domowej apteczce, jaka pora dnia jest najwłaściwsza na odprawienie rytuału. 

CzaroMarownik 2015 to ponad 200 stron magii, porad, codziennych inspiracji i ciekawych artykułów podejmujących najbardziej aktualne ezoteryczne tematy. Dzięki niemu wkroczysz w 2015 rok, obwołany przez ONZ Międzynarodowym Rokiem Światła, bogatsza o wiedzę, która pomoże ci wykorzystać energię płynącą z Księżyca i natury, by wprowadzić pozytywne zmiany w każdą z dziedzin życia.*


Małymi krokami zbliżamy się do końca obecnego roku. Pewnie każdy z was szuka dla siebie odpowiedniego kalendarza w którym mógłby zapisywać ważne dla siebie informacje. Większość z nich jest nudna, nieciekawa i pozostawia wiele do życzenia. Jak się okazuje kalendarz wcale nie musi być mdły. Wydawnictwo Illuminatio po raz kolejny wydaje swój magiczny CzaroMarownik, który zachwycił mnie nie raz. Jestem bardzo ciekawa nowej szaty graficznej, zawartych informacji, przepisów, porad oraz zewnętrznego wyglądu kalendarza. CzaroMarownik nie pierwszy raz jest powiernikiem moich spraw i mam nadzieję, że nie ostatni. To świetny kalendarz, który zachwyca swoją praktycznością. Już nie mogę się doczekać aż zostanie wydany (II połowa września).
A wy korzystacie z kalendarza? Macie swój ulubiony? Może właśnie szukacie czegoś odpowiedniego dla siebie? Jeżeli tak to zapraszam was do wypróbowania CzaroMarownika - może przypadnie wam do gustu :) Jak wyglądają wasze kalendarze? Jestem bardzo ciekawa czy zapisujecie sobie tam tylko ważne informacje czy również inne rzeczy jak np. inspiracje, przepisy. Mi na pewno jeden kalendarz nie wystarczy - lubię zapisywać sobie różne cytaty i myśli, które zajmują mnóstwo miejsca. Czekam na wasze komenatrze! Trzymajcie się ciepło :)

*opis pochodzi ze strony wydawnictwa Illuminatio
Czytaj dalej

Jakub Żulczyk "Zrób mi jakąś krzywdę"

Tytuł: "Zrób mi jakąś krzywdę"
Autor: Jakub Żulczyk
Wydawnictwo: Lampa i Iskra Boża
Liczba stron: 168
Moja ocena: 5+/6

Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz, chodź, pocałuję cię w trzecie oko, chodź, pocałuję cię w czoło, w głowę, w stopę, w pępek, w kolano, w knykieć, w sutki, w pępek, w duszę, chodź, pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. W samo serce.

Życie dwudziestopięcioletniego Dawida to jakiś kiepski żart, a przynajmniej tak mu się wydaje. Więc gdy na jednej z imprez pełnej alkoholu poznaje Kaśkę - siostrę swojego kumpla, jego świat staje na głowie. Zakochuje się w niej bez pamięci do tego stopnia, że postanawia ją... porwać.

Wiecie czemu sięgnęłam po tę książkę? O dziwo nie dzięki recenzjom, dobremu słowu usłyszanemu tu i tam czy fabule. Były to cytaty, w których zakochałam się od pierwszego przeczytania. To zabawne bo chyba pierwszy raz w życiu, zdarzyło mi się sięgnąć po książkę z pełną świadomością nie wiedząc o czym jest. Moc języka Żulczyka jest niesamowita.
Fabuła? Wydaje się być wręcz banalna. Szczerze mówiąc, maksymalnie pięćdziesiąt stron i jest po książce. Jednak Żulczyk dobrnął do prawie dwustu. Zapytacje jak? Cała tajemnica i moc tkwi w języku. Jest szorstki, momentami wulgarny, trafiający prosto twarz jak jesienny wiatr. Mimo tego zachwyca; szczególnie ludzi w wieku 20-30 lat, którzy wiedzą co to Pegasus i Resident Evil. To nie historia o miłości ma tu budzić podziw, ale język jakim została opisana. Żulczyk nie boi się używać wulgaryzmów i przedstawiać świat takim jaki jest - nie zawsze idealny i piękny jak to bywa w filmach. Ten facet ma niebywały talent pisarski. Bawi się słowem jak małe dzieci zabawkami - bez wysiłku i wydawać by się mogło z ironiczynym uśmieszkiem na twarzy. Tworzy zadzwiające metafory i porównania, które idealnie oddają klimat książki. Ponadto potrafi tak wkomponować wulgaryzmy w zdania, że w ogóle nie rażą - ba, wydają się być na swoim miejscu.

Jedyne czego żałuję to tego, że fabuła kuleje na każdym kroku. To byłby idelny debiut bo praktycznie wszystko się zgadza, jednak ta jedna rzecz nie. Mimo tego jestem pod wielkim wrażeniem pióra Żulczyka i mam nadzieję, że inne jego książki są bardziej dopracowane. Nie ukrywam faktu, że z wielką chęcią sięgnę ponownie po jego twórczość. Jest świetna.

Przysięgam, że nigdy w życiu, ale to nigdy, aż do końca pierdolonego świata, przez wszystkie starości i młodości, przez wszystkie śmierci i narodziny, przez wszystkie gówno warte inicjacje i zakończenia, przysięgam na Veddera, Jezusa, Kapitana Planetę, Ojca, na wszystkie momenty, w których zrywał - budził mnie - zastanawiał, ten delikatny szept Czegoś Więcej, oddech Przeżycia, smak Przyszłego Wspomnienia, nieważne, czy było to podczas słuchania kaset, oglądania seriali, imprezowych agonii, obejmowania, ruchania, patrzenia, myślenia - przysięgam, że nigdy w życiu jej nie opuszczę.

"Zrób mi jakąś krzywdę" to świetny debiut pod względem językowym polskiego pisarza. Pióro Jakuba Żulczyka zachwyca i mam nadzieję, że zachwycać będzie jeszcze przez długi czas. A wy jak najszybciej zróbcie sobie jakąś krzywdę i sięgnijcie po tę książkę.
Czytaj dalej

Tahereh Mafi "Dotyk Julii"

Tytuł: "Dotyk Julii"
Autor: Tahereh Mafi
Tytuł oryginału: "Ignite me"
Wydawnictwo: Moondrive
Liczba stron: 384
Moja ocena: 5+/6

Czekanie to jednocześnie jedna z najgorszych i najlepszych rzeczy jaka może istnieć. Jednak czekanie na ostatnią część trylogii to prawdziwa męka. Jest jeszcze gorzej jeżeli poprzednia część zostawiła Cię rozbitego na kawałki, których nie możesz pozbierać do dzisiaj. Dokładnie tak było z Tahereh Mafi i jej opowieścią o Julii.

Julia w końcu zrozumiała, że tylko ona może powstrzymać Komitet Odnowy. Jednak by tego dokonać będzie potrzebowała pomocy osoby, której nigdy nie potrafiła obdarzyć zaufaniem - Warnera. Podczas współpracy z nim przekona się, że nie wszyscy są tym kim wydawali się być...

Jakie to dziwne, że dwoje przyjaciół może zmienić się w nierozłączną parę, potem w nienawidzących się, a w końcu w obojętnych sobie ludzi. I to wszystko w ciągu jednego życia.

"Dar Julii" różni się od poprzednich części. Jest w nim mniej tego pięknego języka, który poznaliśmy w "Dotyku Julii", akcja ma swoje miarowe tempo, a wielkie "bum" na które każdy czekał wcale nie okazało się takie wielkie. Jednak to nie zmienia faktu, że książka jest bardzo dobra, a już szczególnie jej bohaterowie. Julia w końcu nabrała odwagi by mówić i postępować tak jak uważa. Z przestraszonej swoją mocą i zamkniętej w sobie osoby stała się świetnym przywódcą oraz pewną swoich sił i racji osobą. Jeżeli chodzi o Warnera to jedyne co jestem w stanie napisać to "wow". Bardzo złożona postać, skomplikowana i jednocześnie cudownie prosta, która interesowała mnie od samego początku. Wzbudzał we mnie najwięcej emocji i wręcz magnetycznie przyciągał do siebie. Chcę więcej Warnera! Adam okazał się największym rozczarowaniem. Jednak po przestudiowaniu jego zachowania we wszystkich częściach, rozumiem dlaczego autorka tak nacechowała jego postać. Jak się okazuje postacią, która najczęściej mnie rozśmieszała  był Kenji. Bardzo pozytywny bohater, którego może pozazdrościć niejedna autorka.

ZAMORDUJĘ cię...- Nie - mówi, celując we mnie palcem. Znowu się cofa. - Niedobra Julia. Nie lubisz zabijać ludzi, pamiętasz? Jesteś temu przeciwna, pamiętasz? Wolisz rozmawiać o uczuciach, o tęczach...

Czytałam tak szybko, że zabrakło słów, historii i bohaterów. Czytałam tak zachłannie, że zapomniałam o własnym życiu i świecie, który mnie otacza. Czytałam tak jakbym zaraz miała zginąć. Gorąco polecam Wam tę dystopię. Już teraz wiem, że wrócę do niej niejeden raz.
Czytaj dalej