Przynajmniej raz w życiu (a wierzę, że tych razy jest więcej) nachodzi człowieka myśl, że chciałby o czymś zapomnieć. Najczęściej dotyczy to bolesnych emocji czy sytuacji z którymi nie chce sobie poradzić. Najłatwiej byłoby zapomnieć. Wymazać z pamięci osoby/sytuacje, emocje z nimi związane, ból, wstyd, zażenowanie, niemoc, bezradność czy strach. Zapomnieć o czymś, co tkwi jak drzazga w oku i nie daje spokoju. Niepamięć przyniosłaby ukojenie, ulgę, zrzuciła ciężar z serca... ale czy na pewno? Czy zapomnienie jest wyjściem z sytuacji? Czy pozbawienie siebie nawet tych przykrych i bolesnych wspomnień czyni nas lepszymi, lżejszymi? A co jeśli te wspomnienia z perspektywy czasu okażą się czymś pozytywnym? Co jeśli na nich zbudujemy swoje fundamenty, odnajdziemy siłę? Co jeśli to lekcja, której nie odrobimy i świadomie pozbawimy siebie możliwości budowania się jako świadomego człowieka z całym jego bagażem? Niepamięć stanie się przekleństwem.
Nieoczywista. Tak określiłabym tę książkę w jednym słowie. To powieść o wspomnieniach, które zamknięto w książkach, by o nich zapomnieć. To powieść o ludziach, którzy pragnęli zapomnieć i o tych, których do tego zmuszono. To historia o zawodzie Oprawiacza, który niegdyś był tajemniczy, a sami Oprawiacze byli wytykani palcami i spychani na margines społeczeństwa. Byli dziwakami i czarnoksiężnikami, których omijano z daleka, a wizyta u nich była czymś zakazanym, o czym się nie mówi. Do czasu, aż wymazywanie pamięci elitom i pobieranie za to pieniędzy sprawiło, że zawód ten stał się czymś pochlebnym, dobrym.
Z dużą ciekawością śledziłam losy Emmeta - od pomocy przy gospodarce po wdrażanie w zawiłości zawodu Oprawiacza pod okiem czujnej Seredith. Tak jak on, poznawałam tajniki oprawiania. Czułam zapach starych książek, ciężar narzędzi w dłoni i ciekawość, która rosła z każdym kolejnym krokiem. Czułam wszystkie emocje, które nim targały i to uczucie pustki, braku, który przywoływały zapachy i obecność w domu Oprawiaczki. Z czasem, gdy okazało się, że chodzi o coś innego niż oprawianie, o coś znacznie większego to chłonęłam książkę z jeszcze większym zainteresowaniem.
Ta powieść, to historia relacji międzyludzkich, często tych niełatwych. To walka między tym co podpowiada Ci umysł, a tym za czym gna serce. To historia o miłości tak silnej i pięknej, że jest w stanie pokonać wszelkie przeszkody stojące jej na drodze. To powieść o poszukiwaniu i akceptacji siebie bez względu na konsekwencje i opinie innych. To wszystko okraszone jest magicznym klimatem i językiem, który maluje w naszych głowach przepiękne obrazy.
Jestem pod dużym wrażeniem plastyczności języka autorki i jej umiejętności budowania postaci. Bohaterowie są wielowymiarowi, pełni sprzecznych emocji, które stawiają przed nimi trudne decyzje i sytuacje życiowe. Bardzo podobały mi się relacje międzyludzkie i podjęte tematy, m.in. odkrywania swojej tożsamości, roli w społeczeństwie i rodzinie. Osadzenie tej historii w czasach, które rządziły się swoimi prawami, a niektóre zachowania uchodziły wśród ludzi za haniebne i zakazane, było strzałem w dziesiątkę. To jeszcze bardziej uwiarygodniło losy powieści i dało jej szczyptę pewnej nieuchwytności, która przyciąga czytelnika.
"Księgi zapomnianych żyć" to powieść, która wciąga czytelnika od początku. Trzyma go w swojej garści i nie puszcza, aż do samego końca. Emocje towarzyszą jeszcze długo po skończeniu książki, co sprawia, że zostaje w pamięci dłużej i staje się jedną z tych, których człowiek nie chce wymazać.
Your blog is a reliable source of information and inspiration, and I appreciate it immensely.
OdpowiedzUsuń