O Tajemnym ogniu było niemalże tak samo głośno jak o Angelfall. Gdziekolwiek bym nie spojrzała, wszędzie widziałam reklamy i recenzje tej książki. W pewnym momencie bałam się, że wyskoczy mi z lodówki. Gdy cały szum trochę przycichł, postanowiłam przekonać się, co ta książka ma takiego w sobie, że czyta ją niemal każdy. W końcu tę tajemnicę odkryłam.
Co może łączyć dwoje nastolatków żyjących setki kilometrów od siebie? Pozornie nic. Taylor mieszka w Anglii i robi wszystko by dostać się na wymarzone studia na Oxfordzie. Sacha to francuski nastolatek, na którym ciąży klątwa zwiastująca jego śmierć w osiemnaste urodziny, czyli za osiem tygodni. Pewnego dnia losy Taylor i Sachy krzyżują się, gdy dziewczyna zostaje poproszona o udzielanie korepetycji z języka angielskiego francuskiemu uczniowi. Mimo iż chłopak nie potrzebuje pomocy, nastolatkowie postanawiają utrzymywać kontakt by zachować pozory. I gdy wszystko wydaje się normalne, Taylor wybucha, przez co przedmioty obok niej zmieniają położenie, a silne emocje zakłócają przepływ elektryczności. Dziewczyna dowie się, że drzemie w niej tajemny ogień, który może uratować Sachę.
O C.J. Daugherty słyszałam dużo wcześniej za sprawą jej bestselleru Wybrani. Natomiast Carina Rozenfeld to debiutantka na rynku wydawniczym, której trafiło się ciekawe towarzystwo. Byłam bardzo ciekawa Tajemnego ognia gdyż opis książki jest naprawdę interesujący i zachęcający. Powieść posiada kilka naprawdę mocnych plusów i drobnych minusów. Zacznę od tej pozytywnej strony, gdyż ona przechyla szalę zwycięstwa. Bardzo spodobała mi się postać Sachy. Jest to tajemniczy, zadziorny i odważny chłopak, który w głębi serca pragnie troszczyć się o rodzinę i odwlec datę swojej śmierci. Jest bardzo charakterystyczny i wyrazisty. Czytelnik odnosi wrażenie, że to prawdziwa postać, która jak każdy z nas boi się czegoś i chce być szczęśliwy. Minusem jest dla mnie postać Taylor, która była strasznie irytująca. Oprócz tego, że ma bardzo dobre wyniki w nauce to daje się wykorzystywać przyjaciółce. Poza tym jest strasznie naiwna i jej ciągłe zdumienie powodowało u mnie wywracanie oczami. Bardzo polubiłam również drugoplanową postać Louisę, o której tak naprawdę nie wiemy wiele. Jednak jest to dziewczyna z pazurem, która potrafi poradzić sobie w życiu. Na plus zasługuje również pomysł z mocą Taylor. Chociaż może nie z samą mocą, co jej źródłem, którego nie chcę zdradzać, żeby nie zepsuć zaskoczenia osobą, które nie czytały tej książki.
Język powieści jest zrozumiały, lekki, chociaż dla mnie momentami męczący. Podobały mi się fragmenty opisu Paryża, które pobudzały wyobraźnię podczas czytania. Jestem również pod wrażeniem okładki książki, która przyciąga wzrok i nie pozwala o sobie zapomnieć. Brawa dla grafika za wspaniałą pracę.
Taylor przeszło przez myśl, że w widoku twardego człowieka o krwawiącym sercu jest coś przygnębiającego. Wydaje się wtedy zaskoczony, zupełnie jakby w momencie, gdy pęka mu serce, uświadamia sobie, że je ma.
Tajemny ogień to ciekawa pozycja na rynku wydawniczym, która niejednej osobie przypadnie do gustu. Jest lekka i przyjemna w odbiorze, co zapewnia mile spędzony czas. Wprawdzie nie jest to pozycja, którą każdy bezwzględnie musi przeczytać, bo inaczej umrze, aczkolwiek powieść, którą się czyta, bo przypadkiem wpadła w ręce. Jedno jest pewne - nie jestem zawiedziona ani zachwycona, to raczej stan zwykłego zadowolenia z poznania nowej historii.
Piękna okładka. Fabuła zdaje się idealnie wpasowywać w mój czytelniczy gust. Poluje na nią od dłuższego czasu, ale zawsze jest coś ;)
OdpowiedzUsuńU mnie było podobnie. Zawsze coś ;)
UsuńKojarzę C.J. Daugherty, ale raczej w negatywnym sensie. "Wybrani" nie przypadli mi do gustu, więc mam obawy, co do tej książki. Martwi mnie też główna bohaterka - nie ma nic gorszego niż naiwna, irytująca postać, która towarzyszy nam przez wszystkie strony. Zdecydowanie odpuszczę sobie ten tytuł :)
OdpowiedzUsuń"Wybranych" nie czytałam, więc trudno mi się wypowiedzieć. "Tajemny ogień" nie jest taki zły, po prostu ma parę niedociągnięć i minusów :)
Usuń