Warszawskie Targi Książki 2016

Udostępnij ten post



Dzisiaj trochę niecodziennie, ale chciałam się z Wami podzielić moimi wrażeniami z Warszawskich Targów Książki, na których byłam pierwszy raz. Mimo iż mieszkam w Warszawie od prawie 3 lat, to zawsze coś przeszkadzało mi w wybraniu się na tę imprezę. Jednak w tym roku postanowiłam, że nic nie może stanąć mi na drodze i udało się! 
Muszę przyznać, że całe targi wprost olśniewają. Nie tylko miłośników książek, ale również osoby towarzyszące, które nie mają aż tak wielkiego bzika na punkcie książek jak bibliofile. Stadion Narodowy, na którym odbywają się targi, robi naprawdę duże wrażenie. Jednak, gdy tylko przekroczy się jego próg, od razu czuć tę specyficzną atmosferę, a wręcz aurę towarzyszącą całej imprezie.



Zwiedziłam całą płytę stadionu, na której znajdowały się atrakcje dla dzieci, leżaki, na których ludzie odpoczywali czytając, jak i również słynna wymiana z "półki na półkę" organizowana przez portal lubimyczytać. Właśnie ta kolejka, którą widzicie na zdjęciu powyżej, ustawiła się na wymianę. Muszę przyznać, że byłam zdziwiona, gdy zaraz po godzinie dziesiątej, kolejka prawie zakręcała. Ludzi przybywało co chwilę, a ja zrezygnowana postanowiłam pozwiedzać stoiska wydawców, a na wymianę wybrać się później. 
Tak więc stoisk było tyle, co nie miara. Po chwili nie wiedziałam w którą stronę mam patrzeć i gdzie iść, gdyż każde stoisko przyciągało wzrok i kusiło swoimi książkami. Widziałam paru/e autorów/ek, zostałam wciągnięta do gry i generalnie naprawdę świetnie się bawiłam. 


Oczywiście są plusy i minusy tej imprezy. Jeżeli chodzi o kwestię logistyki to organizatorzy popisali się, ale pozmieniałabym parę rzeczy. Przede wszystkim wolontariusze, tudzież osoby odpowiedzialne za udzielanie informacji, oprócz plakietki, powinny mieć jakiś jednolity i wyraźny kolor koszulek. W tłumie ludzi naprawdę nie jest łatwo wypatrzeć kogoś z identyfikatorem. Oczywiście plusem była klimatyzacja na płycie, gdyż przebrnięcie do stadionu przez plac pełen betonu był udręką. Jednak zabrało mi tej klimatyzacji na koronie. Jak wiadomo, masa stoisk, osób, plus sprzyjająca pogoda sprawiły, że po przejściu połowy korony, musiałam wychodzić na płytę by "złapać" oddech (albo to wina mojej kondycji ;)). Jednak Murator Expo spisał się na plus, jak zawsze.





Chciałabym jeszcze odnieść się do samej wymiany z "półkę na półkę". Oczywiście wszyscy poustawiali się w kolejce z rana (podobno niektórzy byli tam już po godzinie 9, co jest dziwne, bo wejście na targi jest od 10) by zdobyć książki wydawnictw, które zgłosiły swój udział w zabawie. I chociaż portal lubimyczytać w zasadach wymiany, podał informację by przynosić takie książki, jakie samemu chciałoby się zabrać, to na stołach widniało parę książek, które moim zdaniem w ogóle nie powinny tam trafić, m.in. Kodeks drogowy, który widzicie na zdjęciu wyżej. Trochę to przykre, że ktoś taką książkę może wymienić np. na nowość z wydawnictwa albo coś równie interesującego. Trochę jest w tym winy osób, które przy wejściu sprawdzały książki. Równie dobrze można przynieść książkę z przepisami bhp i wymienić na Kinga.


Kończę marudzić i chcę Wam pokazać moje zdobycze. Pierwsze pięć książek od góry, zdobyłam na wspomnianej wymianie z "półki na półkę", zaś dwie ostatnie kupiłam u wydawnictwa za połowę ceny. Także ceny były naprawdę atrakcyjne, a wybór ogromny. Najchętniej zabrałabym połowę książek z targów do domu. 
Oprócz tego odwiedziłam stoisko Epikboxa, którego słynne boxy zamówiłam dwa razy. Jednak moim celem były zakładki, na które polowałam dosyć długo. Kupiłam trzy zestawy i mam nadzieję, że będą mi długo służyć.


Pierwszy raz na targach oceniam pozytywnie, lecz lekki niesmak pozostał. Mam nadzieję, że przyszłoroczna impreza będzie jeszcze lepiej dopracowana i znowu będę miała szansę na niezłe zakupy i wspomnienia. Ktoś z Was był na targach? Jak wrażenia?

1 komentarz :

  1. Zacny stosik! Po cichutku zazdroszczę wszystkim, którzy mogli być na Targach. :)

    OdpowiedzUsuń